Słuchajcie, słuchajcie, dobrzy ludzie, licytatorzy, przyszli dobrodzieje licznych szpitali w naszym kochanym kraju. Jest do wylicytowania kalendarz. Piękny prawie jak zeznania przed komisją do spraw wyborów kopertowych. Pełen głupich zwierząt i jeszcze głupszych ludzi. Nadal mówię o kalendarzu, a nie o całym kraju.
W tym współczesnym dziele sztuki papierniczej i dziecku moich raczkujących umiejętności zecerskich znajdzie się aż 12 zwierząt. W tym 11 wybranych z tego tu fanpage’a. I teraz wyobraźcie sobie taką sytuację. Ktoś przychodzi do was w gości. Patrzy na ścianę, a tam ZASRANIEC. Nie piję tutaj wcale do tego, kto i jak bardzo ma fotogeniczną rodzinę. Chodzi mi o tego dziada, który pływa w bajorach i zajada się żabami. No dobra, to nadal pozostawia sporą przestrzeń do interpretacji, ale właśnie dlatego każde zwierzę jest pięknie ilustrowane.
I wy już wiecie, gdzie go spotkać i co go odróżnia od żmii, i nawet co o nim napisał Cortazar i po jaką cholerę to zrobił. A wiecie to wszystko z komentarzy. Wyobraźcie sobie, że sypiecie tymi wszystkimi zaskrońcofaktami z rękawa jak Unia dopłatami na hodowlę ślimaków z drugim stopniem niepełnosprawności na łąkach we wschodniej części Podlasia. Opowiadacie właśnie trzynastą z kolei historyjkę o tym oślizgłym draniu, a w waszym rozmówcy w końcu coś umiera. Ubiera się i wychodzi. Nareszcie!