Sporo miejsca i uwagi poświęciliśmy rozszyfrowaniu impulsów, które pchały na szlaki morskie mieszkańców niespokojnej Europy i prowadziły do doskonalenia statków i okrętów. Postarajmy się teraz zrekonstruować życie bohaterów Trafalgaru, żeglarzy przewożących towary z Wysp Korzennych i polskie zboże. Zastanówmy się, z jakich pochodzili oni warstw społecznych?
Kolumb był synem tkacza, Magellan i Kortez byli zubożałymi szlachcicami, Frobisher i Hawkins kupcami, podobnie jak i Blake, admirał republikańskiej floty brytyjskiej, Drake był synem drobnego dzierżawcy, Nelson wiejskiego pastora, a Cook wręcz chłopa.
Kolumb rekrutował swoją załogę wyłącznie w mieście i poza więźniami z miejskiego więzienia musiał namawiać żeglarzy, aby chcieli z nim popłynąć. Pamiętamy, że o powodzeniu wyprawy zadecydowało przyłączenie się do niej miejscowego kupca. W czasie rejsu załoga nieraz wyrażała swoje opinie, ba, wręcz stawiała żądania. Kolumb musiał lawirować, bowiem jego załoga miała prawo do wysuwania żądań, gdyż była zaangażowana na określony czas żeglugi, zgodnie z prawem morskim obowiązującym w miastach Hiszpanii. Wyprawę finansował dwór królewski i kupcy z Palos.
Korsarskie wyprawy Drake'a finansowali kupcy i szlachta, a w skład załogi oprócz mieszczan wchodzili "dżentelmeni", którym Drake zapowiedział, że mają "ciągnąć (pracować) razem z żeglarzami". Miał on już w stosunku do załogi władzę życia i śmierci, nadaną specjalnie aż przez królową. Podobną władzę miał i Magellan. Kolumbowi nie śniło się jeszcze o takiej władzy. Zarówno Drake, jak i Magellan nie paktowali już z załogami, woleli ucinać głowy.