Tytuł: Wyprawa Kon-Tiki, seria wydawnicza – „Naokoło Świata”.
Autor: Thor Heyerdahl, przełożył z norweskiego Jerzy Pański.
Wydawca: Wydawnictwo ISKRY, Warszawa 1957. 280 stron, zdjęcia we wklejkach oraz mapa na wyklejkach okładki, oprawa mięka z obwolutą, format 13x20 cm.
Stan dobry - ogólne podniszczenie i zabrudzenia obwoluty, okładki oraz środka (obwoluta, od wewnątrz na składkach podklejona taśmą papierową) – poza tym stan OK.
Wyprawa Kon-Tiki: Są książki, które z chwilą ukazania się zdobywają szturmem czytelników na wszystkich kontynentach, i właśnie do nich ponad wszelką wątpliwość należy historia słynnej już wyprawy Heyerdahla przez Pacyfik na tratwie z kilkunastu pni drzewa balsa, śladami boga Tiki patronującego Wielkiej Przygodzie i temu upartemu dążeniu, jakie zawsze cechowało autentycznych odkrywców stawiających czoła wszelkim przeciwnościom na drodze do celu, choćby była to droga jak najbardziej niebezpieczna.
Wyprawa Kon-Tiki. Od tłumacza - Reportaż z podróży Thora Heyerdahla „Wyprawa Kon-Tiki” stał się w ciągu ostatnich lat jedną z najpoczytniejszych książek na świecie. Przetłumaczono ją na kilkanaście języków i wydano w 2500000 egzemplarzy. W samej tylko Wielkiej Brytanii ilość wydań doszła do 20, a nakład przekroczył 800000. Wszystkie większe ilustrowane pisma świata poświęciły wiele miejsca reprodukcjom i wyjątkom z książki Heyerdahla. Uczestnicy wyprawy opublikowali mniej lub więcej udane wersje reportażu, a kapitan tratwy wydal kilka tomów rozważań etnograficznych, zmierzających do rozwiązania zagadki pochodzenia plemion polinezyjskich. Ostatnio z tych opracowań pt. „Amerykańscy Indianie na Pacyfiku” wywołało wiele namiętnych dyskusji wśród etnografów, antropologów i uczonych pokrewnych specjalności.
Heyerdahl nie jest jedynym ani pierwszym mistrzem wspaniałego sportu żeglarstwa oceanicznego. Przed nim wielu nieustraszonych żeglarzy przebyło oceany na małych, wątłych stateczkach używanych zwykle do spacerowych rejsów na osłoniętych zatokach.
Pierwszym takim śmiałkiem, zanotowanym przez kroniki żeglarstwa, był Kanadyjczyk kapitan Slocum, który w roku 1895 upłynął samotnie kulę ziemską na 12-tonowym slupie „SPRAY”, bijąc za jednym zamachem dwa rekordy światowe: najmniejszego statku i najmniej licznej załogi w jachtingu dalekomorskim. Podobnych wyczynów dokonali później Mulhauser, Stock, Pidgeon, Drake, Voss i wreszcie najsławniejszy z nich przed Hoyordahlem, Alain Gerbault.
W czasie ostatniej wojny Polinezyjczyk Nabetari uciekł ze swojej wysepki, okupowanej przez Japończyków, na krajowym canoe, błąkał się przez siedem miesięcy po Pacyfiku, żywiąc się rybami i pijąc deszczową wodę, aż wreszcie wylądował na opanowanej przez aliantów wyspie Ninigo, odległej od miejsca startu o 1000 mil morskich. Korzystając z doświadczeń Nabotari oraz kilku rozbitków, francuski lekarz i biolog dr A. Bombard wystąpił w cyklu artykułów z tezą, że najważniejsze dla rozbitka są nie zapasy konserw i słodkiej wody, lecz zachowanie zimnej krwi i znajomość morza, które dostarcza człowiekowi podstawowych środków do życia w postaci ryb, planktonu i wody.
Niewątpliwie jednak Heyerdahl, uczony i sportowiec, żeglarz i niezrównany obserwator tajemnic morskich, przerasta o głowę swoich poprzedników na tym polu. Pierwsi żeglarze dalekomorscy byli nieokrzesanymi wilkami morskimi, których całkowicie pochłaniała walka z żywiołem i dzikimi mieszkańcami Afryki czy Ziemi Ognistej. Przepływając południowy Pacyfik - gdzie Heyerdahl na każdej mili morskiej obserwuje nieznane ryby, zwierzęta i rośliny morskie - kapitan Slocum notuje, że jest to jedna wielka pustynia wodna. Oprócz wieloryba i kilku rekinów Slocum nie zdołał zauważyć wokół siebie nic interesującego.
Nie lepiej przedstawiały się wiedza i zmysł obserwacyjny kapitana J. Vossa, Kanadyjczyka duńskiego pochodzenia, który przebył przeszło 40000 mil morskich czółnem „TILLIKUM” wydrążonym z pnia czerwonego cedru przez Indian w Brytyjskiej Kolumbii. Voss opowiada w swojej książce pt. „Łodzią żaglową przez oceany”, jak to kiedyś, wątpiąc w zdolności rybackie swego towarzysza podróży, ofiarował się zjeść na surowo pierwszą złowioną przez niego rybę. Niebaczny żart zemścił się wkrótce; rybak złowił 300-kilo-gramowego żółwia morskiego i zażądał, żeby Voss go zjadł. Na szczęście Voss udowodnił, że żółw nie wchodzi w rachubę, bo choć żyje w wodzie, jest ssakiem.
Autor „Wyprawy Kon-Tiki” nie nudzi się na morzu ani przez chwilę. W ciągu jednego dnia podróży na tratwie potrafi dokonać więcej obserwacji niż inni w ciągu wielu lat. Wiatry i prądy, potwory morskie i mikroskopijne żyjątka - wszystko to znajduje w nim bacznego obserwatora i inteligentnego sprawozdawcę. Dlatego wartość poznawcza jego reportażu, zarówno w dziedzinie nauk przyrodniczych, jak i żeglarstwa, jest niemała...
Spis treści:
Od tłumacza;
- I. Teoria;
- II. Narodziny wyprawy;
- III. Do Ameryki Południowej;
- IV. Przez Ocean Spokojny (1);
- V. W połowie drogi;
- VI. Przez Ocean Spokojny (2);
- VII. Do wysp Oceanii;
- VIII. Wśród Polinezyjczyków;
Przypisy.