CENA DO NEGOCJACJI
Właśnie spoglądasz na mojego towarzysza niedoli. Ty nazwiesz go tylko autem, ja powiem o nim przyjaciel. Ty powiesz złom, ja - władca szos. Golf IV. Legenda, która w moim sercu zajmuje specjalne miejsce.
Jest to moje pierwsze auto, kupione za ciężko zarobione pieniądze. Dziś, z ciężkim od żalu sercem, muszę go wypuścić w dalszą podróż. Zmusza mnie do tego obecna sytuacja w kraju. Chciałabym dokończyć ostatni semestr studiów na pięknym Uniwersytecie Gdańskim, lecz kor***wirus odebrał mi zarobki (lotnisko). Zatem oferuję Ci moje oczko w głowie, w zamian za cenę mojego ostatniego semestru studiów.
Auto ma kilka mankamentów (poza milionem plusów). Przede wszystkim, kilkanaście ostatnich dni bidulek stał przed domem nieużywany. Od tego stania coś mu zaczęło pukać z tyłu, ale to pewnie drobnostka. Poza tym, ostatnio chyba zauważył, ze sytuacja robi się nieciekawa, chciał się wykazać i uszkodził tłumik, aby zostać sportowym autem. Muszę przyznać, że brzmi nieziemsko! Nic nie zwisa, nie haczy, więc nie wiem co dokładnie z tym tłumikiem zrobił. Czasami trochę pokasłuje. Ma kilka śladów po drobnych przepychankach. Mówił mi, że we czterech się na niego rzucili, ale tak między nami - to zwykłe otarcia o ścianę... Młody bywa trochę niezdarny. Przy obu przednich kołach pojawiły mu się rude przebłyski, ale przysięgam, że ma duszę!
Nie znam się za bardzo na autach, nie wiem co tu więcej napisać. Szyby klasyczne, czyli manualne, wiadomo. Retro autko ogólnie, modne. Klimatyzacja jest, radio też. Spryskiwacze działają, dzisiaj sprawdzałam. Nie malowane. Robiłam w nim wahacze, tuleje, albo tuleje wahaczy. Ręczny trzyma, jak madka naklejki z biedronki. Kupiłam go w sierpniu 2018 roku od Pana z okolicy, na polskich blachach. Przegląd do czerwca.
Ciężko będzie mi się z nim rozstać, ale postaram się nie płakać przy pożegnaniu.