Stary bakelitowy telefon dla kolekcjonera model T-4 z 1956 r
Stary telefon model prawdopodobnie z roku 1956
Typ T-4
Fantastyczna ozdoba gabinetu
Uwaga brak kabla łączącego z gniazdkiem, nosi ślady używania, nieznacznie uszczypana tuba, prawdopodobnie jest sprawny.
Telefonia wkraczała do Polski w latach 60-tych ubiegłego stulecia. Na telefon - poza grupami uprzywilejowanymi - trzeba było czekać około 10 lat. Jest to pojęcie abstrakcyjne dla dzisiejszego użytkownika smartfona.
Po latach oczekiwań w domu pojawiał się wreszcie telefon - cały czarny (choć nie murzyn), z ebonitu (nie myl z hebanem), z obrotową tarczą (co z tą Afryką?), w której przy cyfrach znajdowały się otworki dziwnym trafem pasujące do każdej ręki (palca) oprócz palców wuja Mietka. Od pierwszych dni pieszczony, głaskany czasem drapany i rzucany.
Materiał, z którego był zrobiony telefon gwarantował przeżycie aparatu nawet po burzliwej rozmowie o rozstaniu dwojga kochanków.
Przeraźliwie głośny dźwięk dzwonka telefonu nigdy nie był regulowany. To była duma mieć telefon... i jeszcze dzwoniący!
Można było też dla szpanu wybierać numer w ten sposób, że niby się omyliliśmy i musimy wybrać ponownie. Kręceniu tarczy towarzyszył terkot - nie było cichego lub szybkiego trybu wybierania.
Telefon był połączony ze słuchawką dość długim kręconym przewodem, a z gniazdkiem w ścianie również długim w oplocie dzianinowym. Oba przewody pozwalały na umieszczenie się z aparatem i słuchawką gdzieś w kącie albo wręcz przeciwnie przy centralnie ustawionym okrągłym stole, na środku pokoju.
Telefon był urządzeniem podnoszącym rangę posiadacza oraz świadectwem jego podążania za nowościami technicznymi.
To urządzenie dostarczało nam wielu nowych wrażeń. Pamiętacie, że można było zamówić przez telefon budzenie. Pani dzwoniła do nas "do skutku" albo Zegarynka - podawała precyzyjnie aktualny czas, można było też przez telefon nadać telegram (to tak jak dzisiaj wysłać SMS-a).
Ten szczyt ówczesnej techniki spełniał również inną rolę. Był spoiną stosunków międzyludzkich.
Szło się do sąsiada zadzwonić, a "przy okazji" odwiedzin wymieniało grzeczności i... wiadomości np o Kowalskiej z trzeciej klatki co ostatnio... Albo nawiedzało się atrakcyjną blondynę pod pretekstem "skorzystania z telefonu". Przy okazji takiej wizyty można było też zwyczajnie - pożyczyć szklankę cukru lub szczyptę soli (dziś mamy sklepy całodobowe).
Ten aparat okres świetności ma już za sobą, ale jak widać po tych kilku wierszach powyżej może on stać się kanwą opowieści lub wspomnień. Jakie one będą zależy od rozmówcy i jego przeżyć.
Pamiętać należy, że pierwsze aparaty tego typu instalowano w urzędach państwowych, na posterunkach Milicji Obywatelskiej, w szpitalach i przychodniach, w garnizonach wojskowych itd, itp.
Jak uczy nas bodaj porucznik Borewicz - łatwo było w takim aparacie zainstalować "pluskwę" czyli podsłuch, zbierano w ten sposób informacje na temat opozycji i wywiadu gospodarczego... ale to już opowieść na następną aukcję.
Uwaga - przy zakupie tego telefonu nie otrzymasz:
darmowych połączeń do wszystkich numerów stacjonarnych i do wszystkich sieci operatorów w kraju i UE
w pakiecie brak darmowych sms-ów i mms-ów
o tym czy telefon posiada simlock'a nic mi nie wiadomo
jego łączność z internetem wymaga dużej cierpliwości właściciela, tak dużej, że zabrakło mi skali
brak też oryginalnego pudełka, instrukcji obsługi i karty gwarancyjnej
Jest to jedyna na Allegro tak atrakcyjna oferta!