Systemy monitorowania pojazdów nie są na polskim rynku nowością. Nie należą jednak do typowego wyposażenia samochodów osobowych (choć przyznaję, że nie dam głowy za najnowsze konstrukcje). Nowa usługa T-Mobile Smart Car jest skierowana do właścicieli samochodów starszych lub z innego powodu pozbawionych rozwiniętej pokładowej „inteligencji”, by dodać ich pojazdom nieco życia. Na ile się to udało?
Usługa
Pakiet startowy T-Mobile Smart Car składa się z urządzenia ZTE VM6200S wpinanego w port diagnostyczny OBD-II oraz karty SIM w formacie micro. W pudełku znalazła się oczywiście także dokumentacja, kierująca użytkownika przejrzyście, krok po kroku, przez proces uruchomienia oraz deklaracja zgodności. Jest jeszcze karteczka enigmatycznie oznaczona jako Car Connect – zawiera ona informacje zdublowane z modułu wpinanego do gniazda, na wypadek, gdyby podłączony był w trudno dostępne miejsce. Będą one potrzebne podczas przygotowywania całości do pracy.
Uruchomienie
Przygotowanie do pracy warto zacząć od ustalenia, gdzie w samochodzie właściwie znajduje się port OBD-II. W moim przypadku był on łatwo dostępny pod deską rozdzielczą z lewej strony fotela kierowcy. Następnie instalujemy na smartfonie aplikację T-Mobile Tracker, zakładamy konto użytkownika i… odkładamy na chwilę smartfon, by założyć dostarczoną w zestawie kartę microSIM. W zestawie jest stosowna szpilka do wysuwania tacki, która w moim przypadku ustąpiła dopiero po drugiej próbie – opór był zdecydowanie większy niż w znanych mi smartfonach. Założenie karty nie stanowi żadnego problemu. Z uzbrojonym modułem (nie zapominając telefonu) można udać się do samochodu na dalszą część instalacji.
Skanujemy w aplikacji IMEI adaptera i czekamy, aż aplikacja zezwoli na podłączenie go do portu ODB-II. Po podpięciu urządzenie nawiązuje łączność z siecią komórkową i rejestruje się u operatora. W przypadku mojego samochodu konieczne było wcześniej włączenie zapłonu – w przeciwnym wypadku na złączu nie było zasilania. Po kilkunastu – kilkudziesięciu sekundach, aplikacja zaciąga pierwsze dane z komputera pokładowego samochodu. Koniecznie jest jeszcze wykonanie krótkiej przejażdżki, by zarejestrowany został ślad GPS. Po jej zakończeniu można ustawić kontakt SOS i wprowadzić dane strefy, gdzie sygnalizowany będzie wjazd i wyjazd. Można także uzupełnić dane, które nie zostały odczytane automatycznie – takie jak numer VIN (teoretycznie może być odczytany automatycznie, ale w moim przypadku to nie zadziałało), numer rejestracyjny i przebieg (jeśli nie został odczytany automatycznie). Jeśli planujemy korzystać z hotspotu, można się już podłączyć – SSID i hasło znajdziemy na kartce Car Connect lub w aplikacji (gdzie można je także zmienić na przyjaźniejsze). Prędkość maksymalna sięga wg danych producenta do 100 Mbps – to miło, że operator nie narzucił tu żadnych sztucznych ograniczeń.