--------------------------------------PEŁNE WYDANIE Z RYSUNKAMI , RZEŹBAMI I FOTOGRAFIAMI-----------------------------------------------
STAN IDELANY
2016 ROK
słowa kluczowe : Holokaust, Treblinka, Getto, Żydzi
Jego ojciec Perec Willenberg był przed wojną nauczycielem w żydowskim gimnazjum w Częstochowie, utalentowanym malarzem i artystą-plastykiem, zajmował się m.in. dekorowaniem synagog[2]. Matka Maniefa z domu Popow – prawosławna Rosjanka – dopiero po ślubie przeszła na judaizm. Rodzina Willenbergów mieszkała w Częstochowie przy ulicy Fabrycznej.
Wybuch wojny zastał go w Radości pod Warszawą, gdzie wraz z matką i siostrami, Itą i Tamarą, spędzał wakacje. 6 września 1939 wyruszył na wschód, w kierunku Lublina. W czasie marszu na ochotnika przyłączył się do wojska. Brał udział m.in. w potyczce z Armią Czerwoną w okolicach Chełma 25 września, w czasie której został ciężko ranny. Trafił do szpitala polowego, skąd uciekł po trzech miesiącach i przedostał się do Radości. Na początku 1940 wraz z matką i siostrami wyjechał do Opatowa, gdzie w miejscowej synagodze jego ojciec malował polichromie. Cała rodzina znalazła się w miejscowym getcie. Samuel zajmował się m.in. sprzedażą miejscowym chłopom obrazków malowanych przez ojca, przez kilka miesięcy pracował także w hucie w Starachowicach[3].
W 1942 Willenbergowie, dzięki wyrobionym „aryjskim” dokumentom, postanowili wyjechać do Częstochowy. Tam ktoś z sąsiadów zadenuncjował Itę i Tamarę Niemcom[4]. Na prośbę matki, która podjęła próbę odnalezienia i uwolnienia córek, Samuel wrócił do Opatowa. Stąd wraz z ok. 6500 mieszkańcami getta[5] 20 października 1942 trafił do obozu zagłady w Treblince.
Idąc za radą jednego z więźniów Treblinki napotkanego na rampie obozowej, podał się za murarza. Pomogło mu to, że miał na sobie pobrudzony farbą kitel swego ojca, który założył w dniu wysiedlenia z Opatowa[6]. Jako jedyny z transportu uniknął śmierci w komorach gazowych i został skierowany do obozowego Sonderkommando. Po wprowadzeniu przez Niemców numeracji więźniów otrzymał numer 937. Pracował m.in. w magazynie rzeczy należących do zamordowanych Żydów, gdzie wśród posortowanej odzieży rozpoznał ubrania swoich dwóch sióstr[7]. Potem trafił do komanda zajmującego się maskowaniem obozu.
2 sierpnia 1943 uczestniczył w buncie w Treblince i wraz z ok. 200 więźniami uciekł z obozu. Był jednym z 68 członków Sonderkommando Treblinka, którzy przeżyli wojnę, a po śmierci Kalmana Taigmana w 2012 ostatnim z żyjących[8]. Ranny w nogę przedostał się do Warszawy, gdzie odnalazł swego ojca, ukrywającego się po stronie „aryjskiej”. W Warszawie zaangażował się w działalność konspiracyjną (m.in. zdobywanie broni) w Polskiej Armii Ludowej. Do końca okupacji pomagało mu to, że jego rysy twarzy nie zdradzały semickiego pochodzenia[9]. Był blondynem o niebieskich oczach[10]. W fałszywej kenkarcie użył panieńskiego nazwiska matki, Ignacy Popow. Ukrywał się m.in. przy ulicy Natolińskiej 8, gdzie zastał go wybuch powstania warszawskiego[11].
1 sierpnia 1944 dołączył jako ochotnik do grupy żołnierzy batalionu AK „Ruczaj”, atakujących budynek dawnego Poselstwa Czechosłowackiego przy ul. Koszykowej 18. Walczył w południowym Śródmieściu w rejonie ulicy Marszałkowskiej i placu Zbawiciela, w szeregach 3. kompanii dowodzonej przez kpt. Antoniego Kazimierza Dembowskiego „Lodeckiego”. Na początku września 1944, z powodu żydowskiego pochodzenia i zagrożenia ze strony żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych, przeszedł do Polskiej Armii Ludowej[12][13]. Początkowo trafił do Brygady im. St. Dubois, a następnie do Brygady Syndykalistycznej, gdzie służył w stopniu sierżanta podchorążego[14]. Po kapitulacji powstania wyszedł z miasta wraz z ludnością cywilną. Uciekł z pociągu pod Pruszkowem i do końca wojny ukrywał się w okolicach Błonia.