Seria
AV702 obejmuj, oprócz podłogowych F, także głośnik centralny C,
surroundy S i subwoofer aktywny. Jeśli ktoś pragnie skompletować pełny
system, warto od razu skorzystać z ofert dystrybutora, bo wszystko razem
kosztuje 2390zł*. Głośniki frontowe
702F nadają się też do stereofonicznego odsłuchu, a cena
940zł za parę* jest bardzo atrakcyjna.
Trudno będzie znaleźć kolumny tej wielkości, zdolne z powodzeniem
nagłośnić 25m2.
Wzmacniacz który
powinien je napędzić z pewnością będzie droższy. Jego wybór nie powinien
być jednak trudny. Kody są łatwe do napędzenia i możemy do nich podłączyć
niemal każdy wynalazek w tym słabowity , 20-watowy tranzystor. Obudowy są
wykonane z centymetrowych płyt i wykończone foliami imitującymi naturalne
gatunki drewna. Front ma zawsze kolor grafitowy, a maskownica jest
dopasowana grubością do ozdobnej płyty na ściance przedniej. Bas-refleks
dmucha do przodu. Wewnątrz skrzyń znalazły się poziome profile
wzmacniające z wyfrezowanymi okrągłymi otworami. Wytłumienie to płaty
pianki, przypominające wytłoczki do jajek, można więc mieć nadzieję, że
działają również jako dyfuzor. Zwrotnica składa się z dwóch cewek
powietrznych i nawiniętych drutem z miedzi beztlenowej i małego
kondensatora. Głośniki są własnymi produktami Gold Sky.
Nisko-średniotonowce
mają stalowe kosze, średniej wielkości magnesy i 18cm membrany. Tak duża
powierzchnia (jest ich2) obiecuje duży i głęboki bas, ale to się okaże
podczas odsłuchu. Miękka, tekstylna kopułka wygląda standardowo, ale
przypomina te, montowane w droższych kolumnach. W ogóle, Kody wyglądają
porządnie, elementy w nich zastosowane są solidne widać więc, że producent
oszczędza na rzeczach, które tak naprawdę klienta nie obchodzą. No,
zdarzają się w tej cenie lepsze gniazda, ale te wyglądają na zupełnie
wystarczające, bo styki zostały pokryte złotem. Kolumny wyposażono w
metalowe kolce. Radzę je od razu wkręcić, nawet jeśli staną na parkiecie.
Jeżeli komuś szkoda klepki, można pod nie podłożyć monety, na przykład
2-złotowe, bo ładnie wyglądają. Będzie grać lepiej.
Brzmienie
Kody grają podobnie do
podłogowych Eltaxów. Też nie krzykliwie, ale wyraźnie, czysto i
efektownie. Są większe mają też większą swobodę dynamiczną. W tej cenie
można to nawet uznać za rozmach. Świetnie się czują w symfonice, dużych
składach jazowych, czy gęsto zaaranżowanej rozrywce. Potrafią dowalić
również sprężystym basem (o co nietrudno, patrząc na dwie pokaźne
membrany), ale nawet gdy grają bardzo głośno nie tracą rozdzielczości.
Zwłaszcza w zakresie wysokich tonów. Jest ich dużo, trzeba więc uważać na
kable, ale jest to góra dobrej jakości, bez piaskowego, czy metalowego
nalotu. Niektórzy mogą to uznać za wadę, ale ja wolę słyszeć wszystko bez
wysilania się i przeszkadza mi dźwięk podbarwiony lub zniekształcony. A
ten z Kody na pewno taki nie jest.
Średnica jest rzetelna.
Czysta i przezroczysta. Bas nie tak głęboki jak w Eltaxach, ale mocniejszy
i szybszy. Przestrzenność dźwięku też nie pozostawia pola do krytyki -
scena jest szeroka i wypełniona.
Kody najlepiej się
czują, grając głośno. Są chyba najtańszym sposobem na nagłośnienie 25m2.
To duża powierzchnia i potrzebuje trochę watów. Wiele głośników grających
efektownie w mniejszych pomieszczeniach, tutaj zaczyna się gubić.
Pojawiają się kompresja i inne efekty, przez które słuchanie zaczyna być
czynnością mało komfortową. Tymczasem z Kodami spokojnie urządzimy
prywatkę. Nawet jeśli się znajdzie na niej audiofil-kierowca, co to nie
może wypić nie powinien kręcić nosem
Konkluzja
Słuchałem już kilku kolumn Kody. Te są zdecydowane najbardziej udane.
Gdybym miał mało pieniędzy i spory pokój, długo bym się nie zastanawiał.
Tym bardziej, że skrzynki ładne.
Neutralność |
4 |
Dynamika |
6 |
Stereofonia |
5 |
Przejrzystość |
5 |
Muzykalność |
5 |
Bas |
5 |
Brzmienie |
5 |
Jakość/cena |
5 |