Niezwykłe i tragiczne życie Jaco Pastoriusa - Bill Milkowski
Fascynująca biografia Jaco Pastoriusa, rewolucyjnego basisty, wielkiego talentu, ojca i przyjaciela.
Oto historia wyjątkowo utalentowanego chłopca, w idyllicznym miejscu i czasie, który wyrusza w poszukiwaniu sławy i szczęścia, lecz nie może uciec przed silnym poczuciem przeznaczenia, które prześladuje go od czasu młodości.
W jaki sposób tak wspaniały artysta, kochający ojciec, znakomity przyjaciel i wyjątkowo uduchowiony człowiek mógł się zmienić w obłąkanego, bezdomnego włóczęgę?
Jaco był po prostu nieustraszony. Był świadomy świata, miał otwarty umysł i na co dzień doświadczał życia właśnie na takim poziomie.
Jaco czuł także ciągłą presję podtrzymywania swego statusu „największego basisty świata”, nękany był też tragicznym lękiem przed rychłym wyczerpaniem się artystycznych wizji i pomysłów.
Jego geniusz i muzykalność, kreatywność i spontaniczność były w swojej ekstremalności przerażające.
Pewnego dnia wjechał do hotelu na motocyklu, spadł z niego i stracił przytomność. Kiedy obsługa hotelowa próbowała przywrócić go do życia, znaleźli pod jego koszulką martwą kałamarnicę.
Bill Milkowski (autor) to amerykański krytyk jazzowy, dziennikarz i biograf. Od lat 70. napisał tysiące artykułów do magazynów i okładek do albumów. Pisał dla DownBeat, JazzTimes, Jazziz, The Absolute Sound, Paste, Jazzthing i Guitar Club.
- wydawnictwo ipsum bonum 2019
- oryginalny tytuł "The Extraordinary and Tragic Life of Jaco Pastorius"
- przełożył Paweł Marzec
- 314 stron
- 17 rozdziałów
- blisko 100 unikatowych zdjęć
Recenzje
Era Jazzu „ Jaco. Niezwykłe i tragiczne życie Jaco Pastoriusa” jest więc doskonałym dokumentem amerykańskiej muzyki widzianym przez pryzmat życiowych zakrętów kontrowersyjnego artysty; ale jest także niezrealizowaną fabułą, doskonale wznoszącą się w najokrutniejsze niuanse Ameryki. Książka Billa Milkowskiego jest w pewnym sensie gotowym scenariuszem do niezwykłego filmu. I to nie tylko w kategorii biografii wybitnego muzyka, ale głównie poprzez niezwykle szeroki kontekst kulturowy i społeczny.
jazz forum Największą niespodzianką dla czytelników będzie obszerna lektura dotycząca młodości Pastoriusa. Odsłania etap życia nieskalany alkoholem, narkotykami ani autodestrukcyjnymi dążeniami. Czyste, pozytywne szaleństwo. Młody Jaco to sportowiec, który spędza godziny na pięknej Florydzie w Fort Lauderdale, wspinając się na drzewa, pływając w oceanie, grając w baseball.
JazzPress Niezwykłe i tragiczne życie Jaco Pastoriusa jest książką biograficzną, to lektura (już od Przedmowy) wzbudzała we mnie różnego rodzaju refleksje. Nie jest to tylko zbiór informacji, życie Pastoriusa (może też w połączeniu ze stylem wypowiedzi Milkowskiego) wprowadziło mnie w przestrzeń wielu pytań bez odpowiedzi. Czy Jaco miał predyspozycje do narcystyczno-maniakalnych zachowań? Czy sam postawił sobie poprzeczkę największego basisty wszechczasów? Czy może jego szybki sukces, a co za tym idzie – wygórowane i nieustające oczekiwania środowiska pchały go do próby pobicia samego siebie?
Fragmenty
Tropikalny klimat połudnoiwej Florydy latem podobny jest do kilku jeszcze miejsc w Ameryce. Nieubłaganie ostre słońce przypieka koszulę na plecach w ciągu dnia, podczas gdy rozbłyskujące nocne konstelacje zachęcają do nieskończonego gapienia się w gwiazdy. Palmy, monstrualne figowce i drzewa mango nakreślają krajobraz, ośmielając zwinne dzieciaki do wspinaczki. Bujna roślinność wznosi się i wybucha ku górze, zaznaczając wszechobecny wzrost i płodność. Gdy będziesz podróżować autostradą A1A wzdłuż plaży, uderzy cię nieustanne brzmienie fal uderzających o nabrzeże, rezonujących niczym polirytmiczne solo Elvina Jonesa. Tu właśnie wychowywał się Jaco w latach 60., w otoczeniu tych dźwięków i pełnych afirmacji życia widoków. Tutaj, na styku kultur amerykańskiej i karaibskiej, wypełnionych dźwiękami Kuby, Trynidadu i Jamajki, wymieszanymi z muzyką Beatlesów, Beach Boys, Blood, Sweat & Tears oraz kawałkami Jamesa Browna, których jako nastolatek nieustannie słuchał w radiu, tutaj właśnie John Francis Pastorius III stał się Jaco.
Gdy tylko Jaco zaistniał w świadomości międzynarodowej społeczności muzycznej, natychmiast niemal stał się żywą legendą. Opowieści o tym, jak bez zbytniego szacunku przedstawiał się takim tuzom, jak Ron Carter czy Rufus Reid, jako „największy basista świata”, skutecznie ten mit budowały. W stosunkowo krótkim czasie ze zwykłego chłopaka z florydzkiej plaży stał się słynnym muzykiem wygrywającym międzynarodowe plebiscyty krytyków w latach 70. i 80. Pełen dumy i pewności siebie zawsze powtarzał, że „nie ma żadnych przechwałek w czymś, co potrafisz udowodnić".
Załamany wyrzuceniem z Warner Bros. Jaco zapijał swój ból. Zwalczając depresję alkoholem (który sam w sobie jest depresantem), wpadł w szaloną spiralę użalania się nad sobą i „leczenia”, które powodowały stan nieustannego zdołowania. Jak zauważa Mike Stern: „Jaco w tym czasie rzadko bywał trzeźwy. Ale wtedy zastanawiałem się, czy on kiedykolwiek, w całym swoim życiu był trzeźwy, pod względem nastawienia i w sensie psychologicznym, z powodu swojego pochodzenia. Dzieci rodziców alkoholików są bardzo podatne na chorobę alkoholową".