ORYGINALNA DUŻA KLEPSYDRA ŻAŁOBNA Z KRAKOWA
Z OKRESU OKUPACJI
Z 1942 ROKU
PAMIĄTKA DOTYCZĄCA ŚMIERCI I POGRZEBU
HELENY Z BENESZÓW
ZACHARYASZOWEJ
ZMARŁEJ DNIA 3 KWIETNIA 1942 R.
WDOWY PO Ś. P. STANISŁAWIE, SĘDZIU APELACYJNYM
Klepsydra o wymiarach zewnętrznych ok. 50 cm x 40 cm,
z Drukarni Związkowej w Krakowie,
z reklamą ZAKŁADU POGRZEBOWEGO „CONCORDIA” JANA WOLNEGO W KRAKOWIE.
.
Kim był sędzia apelacyjny Stanisław Zachariasz zm. w 1936 r. - mąż Heleny ?
Najlepiej jego postać można przypomnieć współczesnym poprzez tekst nekrologu,
którego autorem jest Stanisław Koniuszewski (tekst poniżej) :
Ś. P.
STANISŁAW ZACHARYASZ
Sędziowie Okręgu Krakowskiego oraz liczny zastęp mieszkańców pow. myślenickiego i bocheńskiego
dnia 19 grudnia 1936 r. odprowadzili na wieczny spoczynek emer. Sędziego apel. i naczelnika Sądu Grodzkiego
w Bochni, który zmarł w Krakowie w 80-ym roku życia.
Ś. p. Zmarły, wychowanek Uniwersytetu Jagiellońskiego, zaszczytną służbę sędziowską pełnił kolejno
w Krakowie, Tarnowie, Dukli, Tarnobrzegu i w Wadowicach, skąd jako ówczesny radca Sądu krajowego
(sędzia okręgowy) przeniósł się na stanowisko naczelnika Sądu Grodzkiego w Myślenicach.
W roku 1911 już jako radca Sądu krajowego wyższego (sędzia apelacyjny) objął takież stanowisko w Bochni,
gdzie przed kilku laty, ukończywszy 47 lat pracy sędziowskiej, przeszedł w zasłużony stan spoczynku,
przesiedlił się do Krakowa i tu z właściwym sobie zapałem po ostatnie dni swego życia oddawał się
pracy zrzeszeniowej.
Ogółem naczelnikował nieprzerwanie przez lat 32 a tłumaczyć to należy tym, że w b. Galicji stanowisko
naczelnika Sądu grodzkiego było wysokie i szczególnie zaszczytne. Powierzano je sędziom okręgowym
i apelacyjnym a na stanowiska te dobierano troskliwie sędziów życiowo doświadczonych, taktownych
i społecznie wyrobionych.
Naczelnik Sądu grodzkiego w swoim charakterze kierownika sądu miał być wzorem dla swoich młodszych kolegów,
ich przyjacielem i doradcą, a poza sprawami prezydialnymi jako sędzia prowadził zawsze oddział niesporny,
sprawy spadkowe, opiekuńcze kuratelarne i hipotekę a więc ten dział sądownictwa, który dla ludności wiejskiej
i małomiejskiej był najważniejszy. Przez ten właśnie dział, tak z życiem szerokich mas głęboko i bezpośrednio
związany, cieszyło się sądownictwo nasze w b. Galicji tak wysokim szacunkiem i przywiązaniem ludności
a naczelnik sądu, który z urzędu swego udzielał także stronom porad prawnych i załatwiał t. zw. terminy ugodowe,
o ile posiadał umiłowanie zawodu, zrozumienie swojej misji i instynkt społeczny, stawał się wyrocznią dla
swojego okręgu sądowego.
Takim właśnie ojcem swojego okręgu sądowego był ś. p. Stanisław Zacharyasz, który wysoko zawsze
dzierżył sztandar dostojnego urzędu sędziowskiego, zawód swój kochał i był z niego dumny.
Jego powaga w służbie i takt, Jego stanowczość i punktualność, Jego zamiłowanie porządku
i znajomość duszy ludzkiej sprawiały, że ten nestor sądownictwa Ziemi krakowskiej był jednym
z najlepszych kierowników sądu a Pan Prezydent Rzeczypospolitej, w uznaniu tej Jego wybitnej
i długoletniej pracy odznaczyć Go raczył orderem „Polonia Restituta".
Jego duża energia, pełnia uczucia i rzutki umysł sprawiały dalej, że Zmarły z całym zapałem
oddawał się także i pracy społecznej. Na tym polu pracował długo w Myślenicach zwłaszcza,
a gdy doprowadził do skutku budowę nowego gmachu sądowego, gdy założył tam gimnazjum
i dużą cegielnię miejską, to wdzięczne miasto swojego zasłużonego sędziego i członka Rady miejskiej
obdarzyło obywatelstwem honorowym.
Społecznie pracował Zmarły potem przez 17 lat i na gruncie bocheńskim. Przebudował gruntownie
i umeblował na nowo budynek sądowy, pracował jako radny miejski, inicjował i brał udział
w każdej ważniejszej akcji społecznej a jednocześnie dawny ten, sarmacki typ olbrzymiej postawy,
z zawiesistym białym wąsem, świetny narrator i pełen werwy mężczyzna był duszą stosunków towarzyskich.
Stanowisko na owe czasy zajmował wysokie a przecie wszystkich miał za przyjaciół, bo był to człowiek
przede wszystkim dobry. Dobry w pełnym tego słowa znaczeniu, działający impulsywnie w kierunku dobra
i radości życia. Szła za nimi zawsze jasność i promieniowało ciepło. Wszędzie wnosił ze sobą uśmiech
optymizmu, pogodę spojrzenia na świat i do każdego rękę wyciągał pomocną.
Zeszedł do grobu typ dawnego sędziego i Polaka, odszedł od nas człowiek, który był żywą historią
sądownictwa małopolskiego i kroniką Krakowa z ostatnich lat kilkudziesięciu, odszedł w zaświaty,
gdzie znajdzie Boga, bo prawdą żył i dla sprawiedliwości pracował.
Cześć Jego świetlanej pamięci !
.
Pamiątka z czasów okupacji (klepsydra żałobna Heleny Zacharyaszowej)
przetrwała do czasów współczesnych w stanie jak na fot. do aukcji
(ślady złożenia, uszkodzenia, zabrudzenia). Na klepsydrze drukowane nazwisko de Besdowicz,
ktoś później odręcznie poprawił na Beseredii.