Wobec tego odkrycia tłumaczenie PiS, że nie da się mówić o aferze, bo choć doszło do nieprawidłowości, to wykryły je służby państwowe, nie jest poważne. Bo tu nie chodzi o to, że wiceminister spraw zagranicznych Piotr Wawrzyk za bardzo zaufał obrotnemu Edgarowi Kobosowi. Który świetnie obracał się w kręgach PiS ze świętokrzyskiego (skąd mandat poselski miał Wawrzyk).
Chodzi to, że w państwie polskim działała właśnie nieformalna "Nowogrodzka", niszcząc je od środka.
Zakres tego działania ujawnia zresztą też druga komisja śledcza – o wyborach kopertowych. Zeznający przed nią świadkowie ujawnili, że pod wpływem "Nowogrodzkiej" przeciwny organizowaniu wyborów kopertowych w pandemii premier polskiego rządu zmienił zdanie – i wepchnął całe państwo w bezsensowne i kosztowne działania. Bo taka była "wola Jarosława".