PROFI-LIBRIS MARCIN BADOCHA
tel. 609 733 659
na allegro od 2006 roku
ponad 20 000 udanych transakcji
JAKIM PRAWEM
HISTORYJKI SENSACYJNE
Jerzy Urban (KIBIC)
- Wydawnictwo Prawnicze, 1988
- Oprawa miękka
- Stron: 302
- Stan: bardzo dobry (-)
Wyjaśnienia wstępne
Od 1958 r. do 1981 r., a więc przez około 22 lata, co tydzień w tygodniku ,,Kulisy’'publikowałem historyjki mające związek z sądami, śledztwami, sporami prawnymi lub przynajmiej milicyjnymi interwencjami. Rozpocząłem po prostu od sprawozdawczości sądowej. Wkrótce okazało się jednak, że same procesy karne są schematyczne, nadmiernie do siebie podobne.
Sprawy frapujące nie zdarzają się co tydzień. Zainteresowałem się więc materią sądową od innej strony: ludzi, ich ze sobą związków, motywów postępowania, wyobrażeń i obyczajów. Tego rodzaju historyjek napisałem ponad tysiąc. Mała część istniejących zmieściła się w tej książce. Nigdy nie podpisywałem ich nazwiskiem chroniąc je dla szlachetniejszych przeznaczeń, ale używałem pseudonimów, także z innych niż snobizm powodów. W dawnych czasach ówczesne władze dwukrotnie karały mnie zakazami publikacji za polityczne odchylenia. Podpisywane pseudonimami felietony w „Kulisach ” wymykały się restrykcjom i dawały mi podstawę egzystencji. Zainicjowała je, a potem chroniła przed wygonieniem z ,,Kułisidługoletnia redaktorka tego tygodnika Anna Bratkowska. Najdłużej podpisywałem te opowieści pseudonimem Jerzy Kibic. Wcześniej sygnowane były Kiłon, sporadycznie dla zmylenia prześladowców jeszcze inaczej.
Wstydziłem się tej pisaniny, uważając ją za brukową, bliską temu, co przed wojną pogardliwie określano jako literaturę dla kucharek, a dziś jako chałturę pisarską. Z biegiem lat okazywało się jednak, że felietony Jerzego Kibica są popularne o dziwo nie tylko wśród czytelników
0 najmniej wyrobionym guście. Pojawili się też recenzenci przypisujący im różne walory. Pisali np., że uczą kultury prawnej, że to jest barwna kronika obyczajów, że w sposób oryginalny, a pełen humoru spoglądam na ludzi
1 ich życiowe motory. Wreszcie, że jakieś własne wartościowe wyobrażenia moralne przeciwstawiam moralności tradycyjnej, pełnej obłudy, i że są to opowieści antykołtuńskie. Nie ma autora, który nie wierzy w sądy pochlebne, nawet kiedy je wyrażają mało wymagający krytycy. Ja tylko trochę zawierzam dobrym recenzjom. Wartość literacka tych historyjek jest bardzo mierna, zapewniam, że mój gust czy smak jest lepszy niż zdolności pisarskie.
Wydaje się jednak, że te historyjki i po latach gładko się czyta, a pozostają one dokumentem obyczajów i ich przemian. Obyczaje autora też się zmieniły: traktuję siebie dziś już mniej serio, niż kiedyś, więc jestem na tyle bezwstydny, że wybór starych opowieści podpisuję własnym nazwiskiem.
Jedna rzecz w tych tekstach okazała się zupełnie zwietrzała: pieniądze. Są one jednym z głównych bohaterów książki. Ciągłe w spisanych historiach pojawiają się różne sumy. O ile ludzie i ich namiętności, sposoby postępowania, motywy działań, wyobrażenia, obyczaje, realia życia mało zmieniają się z biegiem dziesięcioleci, o tyle wartość złotego jest w tych opowieściach ciągle różna, a z dzisiejszego punktu widzenia zawsze