Spotkała mnie wyższa konieczność pozbycia się któregoś z moich samochodów i padło na ten, który najmniej "ogarniam" pod kątem garażowania. Krótsza wersja opisu jest taka, że to fabrycznie nowe, już blisko 20 letnie auto, nigdy nie zarejestrowane, które przypuszczalnie nigdy nie znalazło się na drodze publicznej ale niestety mocno zdekompletowane jeśli chodzi o stronę mechaniczną. Mimo to jest to jedyny powstały egzemplarz w pełnej zabudowie, który znalazł się: w prospekcie, na stoisku na targach IAA w Hanowerze oraz filmie reklamowym ("Lubo Hannover" na Youtube).
Dla cierpliwych i ciekawych proponuję dłuższą wersję opisu: przede wszystkim atutem mojego białego furgonu jest to, że:
1. Lubo powstało w czterech egzemplarzach i w postaci jeszcze jednej, surowej, nieuzbrojonej kabiny. Historię śledzę od 18 lat i żadnego więcej egzemplarza nie wychwyciłem ani "w realu", ani na żadnych archiwalnych zdjęciach, czy w opowiadaniach pracowników.
2. Żaden z egzemplarzy nie trafił "na rynek" (poprzez przetargi itp.), więc nie ma ryzyka, że gdzieś, kiedyś, w sposób niekontrolowany wypłynie kolejna sztuka.
3. Tylko ten jeden, jedyny egzemplarz zyskał pełne nadwozie - pozostałe trzy były podwoziami pod zabudowę - na jedno trafił kontener, na drugie skrzynia ładunkowa a trzecie pozostało puste.
Oczywiście nie mam 100% pewności tego co napisałem w powyższych 3 punktach i życie potrafi czasem zaskoczyć ale jest to w 100% zgodne z moją wiedzą, spostrzeżeniami i zgromadzonymi archiwami.
4. Samochód jest fabrycznie nowy, nigdy nie był zarejestrowany i prawdopodobnie nie przejechał więcej niż kilka kilometrów - w przeciwieństwie do pozostałych trzech Lubo, które wzięły udział w filmie reklamowym i pod eskortą policji pojeździły trochę po Lublinie. Wprawdzie furgon widać w ruchu na innym filmie reklamowym ("Lubo Hannover") ale mam wrażenie, że ujęcie nakręcono "na szybko", w nocy, na terenie fabryki. Nie jest więc jak np. w przypadku większości prototypów z FSO, które trafiały do pracowników i z biegiem lat zostały "zajechane" i teraz są po lepszych lub gorszych odbudowach lub w stanie zrujnowanym.
5. Samochód jest w oryginalnym lakierze.
6. Jako atut należy chyba zaliczyć też fakt, że biały furgon jest egzemplarzem, który eksponowany był na targach IAA w Hannoverze, znalazł się w wspomnianym wcześniej filmie i jego zdjęcia zamieszczono w prospekcie.
7. Auto skompletowałem w te wszystkie detale, których brakowało, a które byłem w stanie "zidentyfikować" - np. boczne odblaski dobrałem na podstawie dokumentów homologacyjnych, które pozyskałem z fabryki - nie były to obrysówki bo nie doprowadzono do nich instalacji.
Białe Lubo ma jednak też kilka wad:
1. Jest niekompletne. Brakuje silnika i skrzyni biegów, o czym za chwilę ale nie ma też detali wnętrza. Cały czas ich poszukuję i jest szansa aby pozyskać je w celu skopiowania - być może udałoby się dorobić z laminatu czy wydruku 3d takie elementy jak daszek zegarów, czy schowek. Zegary były najprawdopodobniej prototypem wykonanym przez VDO a ich układ najbardziej przypomina Skodę Fabię I generacji. Co do silników i skrzyń biegów - widzę dwie możliwe drogi: zakup Iveco Daily i przełożenie całej potrzebnej mechaniki, jednak nie mam pewności na której generacji Iveco bazowały produkty Intralla, druga to zakup Lublina z silnikiem Iveco bo wówczas mielibyśmy pewność, że to taka mechanika powinna znaleźć się w Lubo, jednak problemem jest niewielka podaż Lublinów z takimi silnikami.
2. Lubo Furgon nie jest do końca samochodem a raczej "konceptem", z tyłu go nie ma - drzwi boczne nie mają prowadnic a tylne zawiasów. Nie wiem co jest w środku, nie ma żadnej rewizji ani przez podłogę, ani przez dach. Rozmawiałem z głównym technologiem, który nadzorował budowę tej zabudowy i o ile dobrze pamięta to wejść do środka można po demontażu siedzeń w kabinie i odczepieniu obicia tapicerskiego ściany działowej.
3. Samochód bezwzględnie wymaga garażowania! Jego budowa trwała dwa tygodnie bo czas jego powstania determinowały targi IAA, zatem tempo prac było zawrotne. Nie sądzę zatem aby np. zdążono zaprojektować i wykonać odpływy wody. Raczej też nie przyłożono się do zabezpieczenia antykorozyjnego, np. podłoga pozostała w podkładzie. Samochód jest w świetnym stanie ale myślę, że przechowanie go narażonego na czynniki atmosferyczne mogłoby szybko zmienić jego stan.
Podsumowując kwestie ceny to z jednej strony Lubo jest niekompletne, z drugiej to nowiutki wóz a ja jestem pierwszym właścicielem. Braki silnikowe wymagają uzupełnienia na szczęście wszędobylskim Ivekiem. Mam też oczywiście świadomość jego bezużyteczności bo wymaga odpowiednich warunków nie dając nic praktycznego w zamian. Lubo miało szansę na znaczne przedłużenie atrakcyjności Lublina. Niby wiem, że Lubo to nie np. Syrena 110, jednak powoli w świadomości społecznej buduje się obraz Lublina jako prawdziwie polskiego samochodu, który mimo wszystko, w swoim czasie był udany i świetnie spełnił swoją rolę. Wielu popularnych youtuberów ostatnio wyraża podobną opinię, zatem myślę, że już za chwilę Lubliny zaczną być powszechnie pożądane.
Sprzedawany przeze mnie egzemplarz jest po prostu nowy i zachowany w pełni oryginalnym stanie ("jakościowy" jak to się ostatnio słyszy), nie wymagający ingerencji blacharza czy lakiernika - wystarczy kupić i mieć. No, naprawić trzeba tylne lampy bo z czasem się rozkleiły ale oba bezbarwne klosze mam. Zasadniczym problemem jest mechanika, której brak, choć ta, która jest (tylny most, oba zawieszenia) też jest fabrycznie nowa.
Samochód znajduje się na północy Łodzi a mój telefon to: 604168008