Witam,
dziś na sprzedaż świetny DAC/AMP - Hegel Super, o sprzęcie napisano wiele - zapraszam do przeczytania opinii w internecie. Kupiony nowy za 1050zł.
Polecam!!!
To był opis, poprzedniego właściciela. Ja go mam tylko kilka dni - był testowany z kilkoma innymi, ale przegrał nieznacznie z Mojo chord - do Sennnek HD 600, trochę szkoda, bo Hegel jest wygodniejszy - nie potrzeba go ładować... ale jednak na tak wysokoohmowe słuchawy Mojo okazał się lepiej napędzać - był też niestety 2x droższy.. Mozna też używa go jako dac - wyjście jack -to również wyjście cyfrowe.
fragment recenzji:
Brzmienie
Norwescy konstruktorzy chyba postanowili zrobić urządzenie, które już podczas pierwszego odsłuchu bezdyskusyjnie pokona standardowe gniazdo słuchawkowe, a prawdopodobnie też inne tego typu przetworniko-wzmacniacze. SUPER gra bardzo dynamicznie, efektownie, chwilami wręcz ofensywnie. Domyślam się, że dla właściciele laptopów, których producenci nie zadbali o jakość brzmienia na wyjściu słuchawkowym, po podłączeniu tego aluminiowego klocka przeżyją spory szok. Będzie to dla nich zupełnie nowy świat. Można się poczuć trochę jak człowiek, który już od dawna powinien nosić okulary, ale nie chciało mu się umówić na badanie wzroku. Nagle okazuje się, że te plamy w tle to wcale nie plamy, ale jakiś kolejny instrument lub wyraźny pogłos sali, w której dokonano nagrania. Dźwięki, które przez standardowe gniazda słuchawkowe są maskowane, przykrywane zakłóceniami lub uśredniane, tutaj odzyskują właściwy status. Muzyka staje się dzięki temu trójwymiarowa i naładowana szczegółami. W pierwszej chwili można nawet odnieść wrażenie, że Hegel wydobywa detale na siłę. Nie jest to jednak prawda, ponieważ nie stworzy on dźwięków, których nie ma w oryginalnym sygnale. A że inne urządzenia je gubią, to już ich problem, prawda? SUPER nie ma wyeksponowanej góry pasma, nie tnie ani nie rani uszu bez potrzeby. Przejrzystość wynika tu raczej z szybkości przekazu i znakomitej mikrodynamiki, niż sprytnego manewrowania pasmem. W kwestii równowagi tonalnej można zarzucić mu co najwyżej lekko podkreślony bas.
Spotkanie z Heglem może być ciekawą, muzyczną przygodą. Trzeba jednak mieć na uwadze to, że ta przygoda zmieni więcej, niż pierwotnie zakładaliśmy. Dlaczego? Otóż klocek ten jest tak dobry, że ukazuje nie tylko dobre, ale też złe strony nagrań i słuchawek. Jeśli sięgniemy po dobrze zrealizowany materiał, zapisany oczywiście w bezstratnych plikach (nie mówiąc już o plikach 24/192 czy DSD) i podłączymy do Hegla porządne słuchawki, dostaniemy dźwięk, za który w przypadku systemu złożonego z przetwornika, wzmacniacza i kolumn musielibyśmy zapłacić kilka lub kilkanaście tysięcy złotych. Jednak jeżeli wiecie, że dane nagranie czy nauszniki mają jakieś wady, nie klikajcie i nie podłączajcie. SUPER jest jednym z tych urządzeń, które w pewnym sensie wzmacniają charakter całej reszty. Słuchawki, które mają na przykład poluzowany bas, z Heglem stają się jeszcze bardziej rozlazłe. Z kolei te, które niskich tonów mają za mało, z Heglem mają go jeszcze mniej. To samo dzieje się z wysokimi tonami, temperaturą dźwięku, przestrzenią... Może po prostu ten wzmacniacz ma bardzo mało własnego charakteru i dlatego różnice między poszczególnymi słuchawkami stają się tak wyraźne? A może rzeczywiście jest tak dobry, że trudno mu wybaczyć potknięcia realizatorów nagrań tudzież producentów słuchawek? Odpowiedź pewnie leży gdzieś pośrodku, ale tak czy inaczej bardzo dobrze świadczy to o norweskim wzmacniaczu. Z cech charakterystycznych na pewno można wymienić znakomitą przestrzeń. Tutaj SUPER akurat rzadko bywa kapryśny. Stereofonia jest jego mocną stroną i nawet ze słuchawek dokanałowych był w stanie wiele wycisnąć w tej materii.
Hegel przypadnie do gustu szczególnie melomanom ceniącym wierność muzycznej reprodukcji oraz poszukiwaczom tak zwanej prawdy o nagraniu. Jego brzmienie jest w pewnym sensie bezkompromisowe, ale - co ciekawe - nie męczy przy dłuższym słuchaniu. Można nawet odnieść wrażenie, że po kilku minutach grania coś tam się w środku wygrzewa - niskie tony nabierają ogłady, a brzmienie jako całość staje się bardziej spójne. Niektórzy pewnie powiedzą, że doszukiwanie się oznak wygrzewania w takim małym urządzeniu to już jeden z pierwszych objawów choroby psychicznej, ale nie są to tylko moje obserwacje. Poza tym jakie to ma znaczenie? Liczy się to, że Hegla słucha się dobrze nie tylko trzy minuty, ale i trzy godziny.