Chciałem wystawić ten przedmiot w kategorii „broń obuchowa” ale sporo w środku sprawnej elektroniki więc jest jak jest. Od noszenia non stop tej cegły nabawiłem się łokcia tenisisty.
Zegarek Garmin Fenix 5, stan jak po wojnie. To najlepszy zegarek jaki do tej pory miałem, towarzyszył mi dzielnie od sierpnia 2017 roku. Przeżyłem z nim wiele pięknych chwil. Zwiedziliśmy kawał świata, przebiegliśmy tysiące km, kilka maratonów, tysiące km przejechane na szosie, setki km złażone po górach, śmignięte na nartach, przepłynięte na basenie, w morzu, na kajakach, pod żaglami. Wszystkiego nie jestem w stanie wymienić. Nawet syna spłodziłem w tym zegarku. Praktycznie jest więc bezcenny. Mógłby mi służyć jeszcze kilka lat, pozbywam się go ze względu na jego wagę i ciężar który mi zwyczajnie przeszkadza na moim drobnym nadgarstku.
Nigdy nie dbałem ani specjalnie nie uważałem na ten zegarek.
Co do stanu faktycznego - nosi ślady intensywnego używania. Pasek jest praktycznie do wymiany. Bransoleta podrapana, na szybce dwie grubsze rysy i sporo niewidocznych.
Sprawny w 100%, działa perfekcyjnie. Mimo upływu czasu - bateria dosłownie powala, trenując codziennie ładuję go raz na 5/7 dni (bez powiadomień z telefonu).
Każdy kto zna jego możliwości i funkcje z pewnością je doceni i wykorzysta.
Szczególnie w dzisiejszych czasach, kiedy świat sparaliżowała pandemia, warto zadbać o trening, bo kiedy wirus zabije już wszystkich starych ludzi, na świecie nastanie zagłada zombie - nie dadzą się zjeść jedynie ci co potrafią szybko biegać ...