Sprzedam nietuzinkowy egzemplarz Fiata Cinquecento z 1995 roku. Choć przebieg 2.500 km jest znaczny jak na „nowy” samochód to jego stan zachowania jest naprawdę wyjątkowy. Miałem nieraz do czynienia z nowymi-starymi autami, często kupowanymi jako lokata w latach 80-tych, to jednak lata magazynowania zostawiały na nich ślady – a to córka wchodziła do garażu po rower, zięć po drabinę, syn po koła zimowe do swojego auta itd. Pierwszy właściciel mojego Fiata zmarł niedługo po zakupie a garaż, w którym zaparkował auto stał się prawdziwą kapsułą czasu. Wszystko co w garażu znalazłem miało datę produkcji maksymalnie z 1995 roku, nowsza była tylko gruba warstwa kurzu. Fiacik nigdy w swoim życiu nie był na przeglądzie rejestracyjnym, pierwszy miał mieć w 1998 roku. Cinquecento jest naprawdę jak nowe – nic nie jest spłowiałe, porysowane, wszystkie tworzywa, gumy, ani trochę nie zostały uszczknięte przez czynniki atmosferyczne czy promienie UV, wewnątrz utrzymuje się zapach, jakim można było rozkoszować się po wyjeździe z salonu 25 lat temu. Jeśli chodzi o stronę techniczną to nie uruchamiałem Fiata – po co? Jest to egzemplarz referencyjny i chciałem uniknąć ingerencji mechaników, którzy od razu zaczną wymieniać wszystkie węże, uszczelki i opaski zaciskowe na nowe, chińskie, lepsze. Myślę, że wóz należy zakonserwować a do jeżdżenia kupić sobie inną sztukę za grosze. A że to dobre auto – po 25 latach bezruchu napompowałem koła, a po włożeniu akumulatora okazało się, że cała elektryka działa bez zarzutu. Ponieważ to nie Polonez i hamulce działały należycie – po co więc było wzywać lawetę, skoro wystarczyło Fiacika zaholować do mojego garażu, oczywiście z użyciem materiałowej linki, żeby nie porysować uszka holowniczego w zderzaku. Cena jest spora ale warto ją rozważyć. Nie jest to oferta dla kogoś szukającego inwestycyjnie godnego egzemplarza z nadzieją na zysk w przyszłości ale dla kogoś, kto już nie musi tego robić tylko po prostu chce mieć idealne Cinquecento. Jedynym odstępstwem od oryginału jest zabezpieczenie antykorozyjne (to te wszystkie plamki i wycieki widoczne na zdjęciach) oraz nadkola, chlapacze i śruby zabezpieczające koła z którymi oczywiście Fiacik wyjechał od dealera. Do samochodu zachowała się faktura zakupu z wyszczególnionymi wszystkimi opcjami (szyberdach, uchylne szyby, lakier metalic itp.) oraz instrukcja obsługi i dwa komplety kluczy. Zaginął dowód rejestracyjny ale jest zamiast niego zaświadczenie z Wydziału Komunikacji, przeglądu z oczywistych powodów samochód nie posiada, zaś polisa OC jest aktualna. W razie pytań - proszę pytać: sześćset sześćdziesiąt - dziewięćset sześćdziesiąt trzy - dziewięćset cztery.