EPOS K3 - kolumny podłogowe , brytyjskie.Super cena,katalogowo komplet 7400 zł
Kolumny dostępne w kolorze czarnym.
K3 — kolumny podłogowe
Seria K rozpoczyna nową erę w historii Eposa. Zaprojektowane przez Luke’a Creeka dwuipółdrożne K3 to największy model w tej linii.
Seria K posiada szereg unikalnych cech, z których warte wymienienia są m.in.: stylowy wygląd, High Velocity Slot Ports (HVSP, podłużny port wentylacyjny), głośniki montowane po wewnętrznej stronie ścianki frontowej, łatwe do demontażu ścianki tylne i możliwość upgrade’u do wersji aktywnej. Seria K to coś więcej, niż kolejne skrzynie z głośnikami. Tu prawdopodobnie mamy do czynienia z przyszłością audio!
W serii K wykorzystano szereg nowych technologii, dzięki którym jest ona lepsza od poprzednich modeli. Porty bass refleksu zwane High Velocity Slot Ports sprawują się lepiej od konwencjonalnych portów cylindrycznych. HVSP mają mniejsze słyszalne zniekształcenia, a turbulencje powietrza wydobywającego się z portu są mniejsze. Ponadto HVSP ogranicza również dopływ powietrza do głośników średniotonowych i basowych, dzięki czemu grają bardziej liniowo. W przeciwieństwie do poprzednich serii port jest ulokowany na froncie obudowy, dlatego seria K jest bardziej elastyczna, jeśli chodzi o ustawienie. Kolumny można przysunąć bliżej ściany bez obawy o pogorszenie się brzmienia. Przemyślany mechanizm mocujący głośniki do obudowy zabezpiecza je i sprawia, że napięcia rozkładają się równomiernie na powierzchni koszy. Ujednolicony rozkład nacisku mocowania pomaga w redukcji zniekształceń, które w normalnej sytuacji byłyby przyczyną zniekształceń. W rezultacie średnica jest piękna, czysta i przejrzysta.
Podbarwienia wprowadzane przez obudowę mają krytyczny wpływ na cały projekt kolumn i chociaż czasami nie poświęca im się dostatecznie dużo uwagi, z serią K jest inaczej. Obudowy są nie tylko dobrze wzmocnione wewnątrz, mają również wymienne ścianki tylne. Idea narodziła się jeszcze w czasach ES11 wraz z konstrukcją kanapkową. Teoria mówi, że należy zredukować energię pochłanianą przez obudowę albo mówiąc inaczej zredukować podbarwienia wprowadzane przez obudowę czy też niechciane rezonanse.
ODSŁUCH
''Tym razem mamy do czynienia z poważną zmianą kursu. Wciąż pozostajemy w obszarze dobrej równowagi tonalnej, ale traktowanej już ogólnie. Eposy grają bardzo po swojemu i co zadziwiające, grają bardzo dobrze. Przyznaję, tym razem wyniki pomiarów znałem wcześniej, więc obawiałem się poważniejszych, co najmniej kontrowersyjnych konsekwencji tak swobodnej i nietypowej „interpretacji”. Nie trzeba było jednak nawet dłuższej akomodacji, aby przyjąć ją za dobrą monetę, w niewielkim stopniu zwracając uwagę na anomalie (lepiej powiedzieć – odstępstwa od schematu), a w znacznie większym ciesząc się wyjątkową spontanicznością i kreatywnością; Eposy nawet z marnych nagrań wyciskają, swoim sposobem, wszystkie soki, barwy, dodają blask i poprawiają plastyczność. Jest to dalekie od poważnego „monitorowania”, ale bliskie misji dostarczania pozytywnych emocji i sprawiania zwyczajnej frajdy. Nie jestem zdeklarowanym miłośnikiem „dziwnych” brzmień i upiększania. Kolumny poprawnie zestrojone zawsze cieszą się moim szacunkiem, a „eksperymenty” oceniam dość surowo, ale sprawiedliwie – a tym razem oznacza to wysokie noty za szczególnie udaną kompozycję. Pojawia się wyjątkowo szeroka scena. Dali wprowadziły elegancką gradację planów, Eposy grają jeszcze odważniej, z rozmachem, obszernie i blisko. Ale i w ich brzmieniu nie ma krzykliwości, jest więcej świeżości, radości. Wokale mają świetną artykulację, są namacalne, często bezpośrednie, czasami z dystansu, nigdy nie napadają i nie drażnią wyższymi rejestrami. Nie są umocowane tak solidnie w zakresie basowym, jak w Cantonach, ale nie brak im nasycenia, a jednocześnie przyjemnie się wyodrębniają; wysokie tony mają swoją specyfikę, nie są tak „regularne” i sklejone ze środkiem, jak w wyrównanych Cantonach, ale właśnie takie „numery” wychodzą Eposowi najlepiej. Delikatna, a przy tym doświetlająca i wzbogacająca przestrzenność, trochę słodka, a trochę... słona, mieniąca się góra pasma jest nie tylko elementem, lecz i ozdobą tego brzmienia – będziemy na nią zwracać uwagę, chociaż nie będzie się nam naprzykrzać. Tutaj przypomniałem sobie dawne Eposy, słynne ES14 i ES11 z ich metalowymi kopułkami... Bez dwóch zdań, góra z Eposów jest teraz na pewno lepsza. Bas nie zwraca na siebie specjalnej uwagi, dopóki nie pojawi się okazja do niskich zejść. Częściej wydaje się szczupły, co wiąże się z dobrą motorycznością i klarownością – dzięki czemu całe brzmienie jest zwinne, niezmulone, nie ma w nim potęgi, ale jest „nerw”, a przy tym sporo luzu.''
Fragment z recenzji AUDIO nr.6/2016