Historia smutna - wielokrotnie pechowa;) Z uwagi na potrzebę rehabilitacji kolana wymyśliłem sobie zakup przez Allegro bieżni... na dworze bałem się biegać, bo jak coś strzeli, to zostaje czołganie do domu. No i jak wymyśliłem, tak zrobiłem - wydałem jakieś 450 złotych na "toto" cudo. Dotarło... znajomy listonosz od razu krzyczał, że "rzucali i uszkodzili"... no ale trudno - nie chodziło o to, żeby było piękne, ale żeby dało się biegać. Nie marudziłem, wziąłem, chociaż jak widać na fotkach elementy plastikowe w dużej części pozostały wspomnieniem - przez geniuszy transportujących zostały połamane. No to zacząłem biegać - szok, bo okazało się, że bieżnia daje sobie radę razem ze mną. Polubiłem to... ale... do czasu... okazało się, że niestety nie polubili tego sąsiedzi z bloku:)) Pewnego dnia nawiedziła mnie rodzinna wyprawa z pytaniem, co to za ustrojstwo im nie daje TV oglądać... hmmmm... aż tak głośno nie było... ale dałem się przekonać, że już nie będę. No i zostaliśmy razem - ja i ona... bieżnia... Ale że wszystko co dobre kiedyś się kończy, postanowiłem, że musimy się rozstać... niestety - niech szuka nowego partnera.
Nie znam modelu - widać na fotkach. Testowałem bieganie, różne prędkości, awaryjne zatrzymywanie (czy jak się to zwie) - wszystko działa. O stronę wizualną nie dbałem... połamane plastiki, kółeczka bez plastikowych osłonek... ale chyba kompletna. Po prostu do wydania - nawet za przysłowiową złotówkę, jeśli tak się skończy licytacja.
Warunek najważniejszy - ODBIÓR WYŁĄCZNIE OSOBISTY W POZNANIU - ŁAZARZ (pomogę ewentualnie w miarę możliwości kolana znieść z drugiego piętra - oczywiście na ile dam radę, to ją rozłożę wcześniej)
Zapraszam do licytacji:) Może komuś się przyda ta zmęczona życiem piękność:)