Tytuł: 12 krzeseł. Złote Cielę
Autor: Ilja Ilf i Eugeniusz Pietrow, przełożyli Jan Brzechwa i T. Żeromski, ilustracje Ignacy Witz.
Wydawca: Wydawnictwo ISKRY, Warszawa 1957-1958, wydanie I. 386+402 stron, rysunki w tekście, oprawy miękkie, format 14,5x20,5 cm.
Stan dobry - ogólne podniszczenie i zabrudzenia okładek oraz środka – poza tym stan OK.
12 krzeseł: Bohater powieści Ostap Bander - czarujący oszust, który szanuje Kodeks Karny, ale jednocześnie zna 200 sposobów pędzenia bimbru, między innymi z taboretu (słynna „taboretówka”) – chce być bogatym. Miota się po całym Kraju Rad w czasach NEP-u w poszukiwaniu brylantów ukrytych w jednym z dwunastu krzeseł zmarłej szlachcianki. Chce opróżnić kieszeń, prawie równemu sobie kombinatorowi i nielegalnemu milionerowi – Kolejce. Walczy z konkurencyjną „firmą”, prawosławnym popem-oszustem mniejszego kalibru.
Ogrom humoru, ostra satyra na władzę radziecką, na biurokrację, na obłudę w każdej postaci.
Spis rzeczy:
Część pierwsza. Starogardzki Lew:
- I. Bezenczuk i „Nimfy”; II. Zgon madame Pietuchowej; III. Zwierciadło grzesznika; IV. Muza dalekich podróży; V. Wielki kombinator; VI. Brylantowe opary; VII. Ślady „Tytanica”; VIII. Niebiański złodziejaszek; IX. Gdzie wasze kędziory?; X. Ślusarz, papuga i wróżka; XI. Alfabet – zwierciadło życia; XII. Płomienna kobieta – marzenie poety; XIII. Proszę głębiej oddychać: jesteście wzruszeni; XIV. Związek „Miecza i Pługa”;
Część druga. W Moskwie:
- XV. Ocean krzeseł; XVI. Dom akademicki im. Zakonnika Bertholda Szwarca; XVII. Obywatele, szanujcie materace! XVIII. Muzeum mebli; XIX. Wybory na wzór europejski; XX. Od Sewilli do Grenady; XXI. Licytacja; XXII. Dzikuska Helutka; XXIII. Absalon Włodzimierowicz Iznurenkow; XXIV. Klub automobilistów; XXV. Rozmowa z nagim inżynierem; XXVI. Dwie wizyty; XXVII. Niezwykły sakwojaż; XXVIII. Kokoszka i kogutek; XXIX. Autor „Gawriliady”; XXX. W teatrze „Kolumba”;
Część trzecia. Skarby madame Pietuchowej:
- XXXI. Czarodziejska noc na Wołdze; XXXII. Podejrzana para; XXXIII. Wygnanie z raju; XXXIV. Międzyplanetarny Turniej Szachowy; XXXV. I inni; XXXVI. Widok na, malachitowe bajoro; XXXVII. Zielony Przylądek; XXXVIII. Pod chmurami; XXXIX. Trzęsienie ziemi; XL. Skarb.
Złote Cielę: Kontynuacja „12 krzeseł”. Bohater powieści Ostap Bander - czarujący oszust, nadal poszukuje łatwego życia. Zawiera sojusz z kilkoma podobnymi do siebie kombinatorami, przemierza Rosję Radziecką, podając się za bohatera rewolucji…
„Złote ciele” - bohater – czarujący oszust, który szanuje Kodeks Karny, ale jednocześnie zna 200 sposobów pędzenia bimbru, między innymi z taboretu (słynna „taboretówka”). Przy okazji sprzedaje przepis Amerykanom (okres prohibicji). „Wielki kombinator”, syn tureckiego poddanego, gra symultankę zając tylko pierwsze posunięcie E2-E4. Ostap Bender chce być bogatym. Miota się po całym kraju… Chce opróżnić kieszeń, prawie równemu sobie kombinatorowi i nielegalnemu milionerowi – Kolejce. I to udaje mu się. Walczy z konkurencyjną „firmą”, prawosławnym popem-oszustem mniejszego kalibru.
Ogrom humoru, ostra satyra na władzę radziecką, na biurokrację, na obłudę w każdej postaci.
Złote Cielę. Od Autorów - Z racji naszego wspólnego przedsiębiorstwa literackiego często spotykamy się z uzasadnionym, ale nader nudnym pytaniem: „Jak wy właściwie piszecie we dwójkę?”
Początkowo odpowiadaliśmy szczegółowo i dokładnie, przytaczaliśmy nawet zacięty spór, jaki stoczyliśmy między sobą o to, czy uśmiercić Ostapa Bendera, bohatera powieści „Dwanaście Krzeseł”, czy darować mu życie. Nadmienialiśmy skwapliwie, że los tego bohatera został rozstrzygnięty drogą losowania. Wrzuciliśmy do cukierniczki dwie karteczki; na jednej z nich narysowana była drżącą ręką trupia czaszka i dwie piszczele. Wyciągnęliśmy trupią czaszkę i po upływie pół godziny wielki kombinator już nie żył. Został zarżnięty brzytwą.
Potem zaczęliśmy odpowiadać mniej szczegółowo i nie wspominaliśmy już o tym sporze. Z czasem przestaliśmy w ogóle wdawać się w szczegóły. A w końcu odpowiadaliśmy bez odrobiny fantazji:
- Jak piszemy we dwójkę? Po prostu: piszemy we dwójkę! Jak bracia Goncourt. Edmond biega po redakcjach, a Jules pilnuje rękopisu, żeby go ktoś ze znajomych nie świsnął.
Aż tu nagle stereotypowość pytań została naruszona.
- Powiedzcie mi - zapytał jeden z tych surowych obywateli, którzy uznali władzę radziecką nieco później niż Anglia i odrobinę wcześniej niż Grecja - powiedzcie mi, dlaczego piszecie na wesoło? Cóż to za chichy-śmichy w okresie odbudowy? Czyście powariowali?
Następnie długo, z uporem przekonywał nas, że śmiech jest obecnie szkodliwy.
- Śmiech to grzech! - mówił. - Nie wolno się śmiać! Nawet uśmiechać się nie wolno! Kiedy patrzę na to nowe życie, na te przemiany, wcale nie mam ochoty śmiać się, mam ochotę się modlić!
- Przecież my nie żartujemy na serio - broniliśmy się. - Ostrze naszej satyry zwraca się właśnie przeciwko tym, którzy nie potrafią wczuć się w okres odbudowy.
- Satyra nie ma prawa być śmieszna - oświadczył surowy towarzysz; ujął pod rękę jakiegoś baptystę-chałupnika, którego wziął za stuprocentowego proletariusza i zaprowadził go do siebie.
Zrobił to w tym celu, aby go w nudny sposób opisać i umieścić w sześciotomowej powieści pod tytułem: „Precz z pasożytami!”
Wszystko, cośmy tu opowiedzieli, nie jest naszym wymysłem. Potrafilibyśmy wymyślić coś bardziej zabawnego.
Gdyby się taki obywatel-wazeliniarz dorwał do władzy, nawet mężczyznom pozasłaniałby twarze kwefami, a sam od rana wygrywałby na trąbie hymny i psalmy, uważając, że w ten właśnie sposób należy uczestniczyć w budowie socjalizmu.
Podczas pracy nad „Złotym cielęciem” mieliśmy nieustannie w pamięci oblicze surowego obywatela.
- A nuż ten rozdział wyjdzie nam na wesoło? Co na to powie surowy obywatel?
W końcu postanowiliśmy:
- a) starać się, żeby nasza powieść była w miarę możności jak najbardziej zabawna.
- b) jeżeli surowy obywatel będzie twierdził nadal, że satyra nie powinna być śmieszna, zwrócić się z prośbą do prokuratora, żeby na podstawie odnośnego artykułu pociągnął wymienionego obywatela do odpowiedzialności za zawracanie głowy z włamaniem. [I. Ilf i E. Pietrow]
Spis rzeczy:
Część pierwsza. Załoga „ANTYLOPY”:
- I. O tym, jak Panikowski naruszył konwencję; II. Trzydziestu synów lejtnanta Schmidta; III. Twoja benzyna – nasze pomysły; IV. Zwykła walizeczka; V. Podziemne królestwo; VI. „ANTYLOPA” – Gnu; VII. Rozkoszny ciężar sławy; VIII. Kryzys genre’u; IX. Nowy kryzys genre’u;
Część druga. Dwaj kombinatorzy:
- X. Depesza od braci Karamazow; XI. „HERKULES”; XII. Homer, Milton i Panikowski; XIII. Wasisualij Łochankin i jego rola w rewolucji rosyjskiej; XIV. Pierwsze spotkanie; XV. Rogi i kopyta; XVI. „Jahrbuch fur Psychoanalitik”; XVII. Powrót syna marnotrawnego; XVIII. Na ladzie i na morzu; XIX. Uniwersalna pieczątka; XX. Komandor tańczy tango; XXI. Koniec „Wroniego gniazda”; XXII. A defiladę to już ja sam poprowadzę!; XXIII. Serce szofera; XXIV. Pogoda sprzyja miłości; XXV. Trzy drogi;
Część trzecia. Osoba prywatna:
- XXVI. Pasażer pociągu specjalnego; XXVII. „Czy przyjmiecie do swego grona pachołka kapitalizmu?”; XXVIII. Siódme poty natchnienia; XXIX. Szumiący Zdrój; XXX. Aleksander Ibn-Iwanowicz; XXXI. Bagdad; XXXII. Wrota nieograniczonych możliwości; XXXIII. Gość z Indii; XXXIV. Sojusz z młodzieżą; XXXV. Technik dentystyczny, którego kochały panie, kucharki, wdowy, a nawet jedna kobieta; XXXVI. Kawaler Orderu Złotego Runa.