Peavey Predator USA zmodyfikowana przystawkami Seymour Duncan. Gitara muzycznie, brzmieniowo spokojnie konkuruje z instrumentami przynajmniej dwukrotnie droższymi. Kolekcjonersko nie jest żadnym rarytasem - ceny za ten model nieznacznie idą do góry, ale świadomość jakości tych gitar w Polsce ciągle jest niska. Także oferta bardzo dla muzyka, mało dla kolekcjonera. W zestawie miękki pokrowiec, pas, plus oczywiście tylnia maskownica i blokada strun na gryfie! Poniżej kilka informacji dla zainteresowanych muzyków. Zastrzegam możliwość zakończenia aukcji przed czasem.
Jestem p. trzecim właścicielem instrumentu. Pierwszym był trójmiejski muzyk, który zmodyfikował go pod swoje potrzeby, instalując most typu Floyd Royce, minihumba Seymoura przy mostku i singiel Seymoura przy gryfie. Dodatkowo przełącznik do rozłączania humba i tzw. Gilmour mod - czyli możliwość gry na singlu pod gryfem i przystawką pod mostkiem jednocześnie a w następnej pozycji na wszystkich trzech przystawkach jednocześnie. Opcji kreowania własnego brzmienia jest naprawdę bardzo dużo. Wszystkie te modyfikacje, były przeprowadzone u cenionego lutnika na pomorzu.
Gitarka grała i nagrywała w Polsce, jak i poza granicami kraju, w miejscach, w których sam chciałbym grać i nagrywać :) Także instrument z pewnego źródła, nie od Pani Hani.
Brzmieniowo jest wszystko czego można wymagać od strata, plus więcej (dźwignie też cięższą muzę). Po prostu brzmi znakomicie niezależnie od gatunku. Manualnie - gryf dla kogoś kto lubi amerykańskie gryfy, fajnie wypełnia dłoń, nie brakuje drewno pod łapą jak w standardzie z meksyku, jednocześnie nadaje się do szybkiej technicznej gry. Mój lutnik zwrócił uwagę na bardzo wysoką jakość materiału użytego do gryfu, pokazując mi nawet jakieś linie drewna na gryfie i rzucając fachową terminologią, której nie potrafię powtórzyć. Generalnie profeska, “ to jest właśnie amerykańska jakość” - współpracuję z tym Panem od już prawie dekady i bardzo rzadko chwali wiosła za cokolwiek... :)
Klucze działają bez luzów i dobrze trzymają strój.
Z minusów - gitara była poobijana na górnej części skrzydeł i malowana przez poprzedniego właściciela. Pod światło widać różnicę koloru.
Gitara jest po profesjonalnej regulacji, szlifie progów(jeszcze dużo życia przed nimi) i przeglądzie elektroniki. Ustawiona w standardzie na 10-46 Ernie Ball, struny nowe. Nie wymaga żadnych inwestycji. Dodatkowo poprosiłem o zablokowanie Floyda, zostało to zrobione profesjonalnie na 2 śruby, także nie ma problemu z odblokowaniem/zablokowaniem we własnym zakresie. Floyd jest z średniej półki ale w pełni sprawny i funkcjonalny - ja nie używam bo lata temu zaczynałem moją przygodę na tanim SKy Way i zraziłem się do floyda na całe życie. Stąd poprosiłem lutnika o jasną ocenę i opinię na temat mostka, by na przyszłość wiedzieć co powiedzieć.
Sprzedaję, bo zbieram na przetrwanie tego pandemicznego szajsu, nie ma tu drugiego dna. Uznałem, że sprzedam instrumenty, które są mniej znane na rynku, przez to tańsze a spełnią potrzeby profesjonalnego muzyka. Mam 2 inne straty, które klasyfikuje podobnie do tego Peaveya - również brzmią tak, że szczena opada i są bezbłędne. Jeśli więc jesteś muzykiem - zapraszam na testy tych gitar do Jaworzna i porównanie z bardziej znanymi amerykańskimi i japońskimi stratami. Można samemu przekonać się, że są one przynajmniej tak samo dobre a kosztują połowę mniej od “znanych”. Zatrzymuję najbardziej kolekcjonerskie, bo jako rodzic muszę myśleć odpowiedzialnie i przyszłościowo, ale gdybym miał znów 20-25 lat i planował zostać sławnym muzykiem to wolałbym Peaveya i więcej efektów/wzmaków/mikrofonów/lekcji gry zamiast jednej “drogiej znanej gitary” :) Pozdrawiam!